17 listopada członkowie koła "Knieja" ponownie stawili się na zbiórce przed polowaniem zbiorowym. Wśród 26 zebranych doliczyłem się 5 gości zaproszonych.
Polowanie sprawnie poprowadził Leszek przy pomocy Wojtka.
Oczywiście na początku Łowczy przedstawił gatunki zwierzyny objęte zainteresowaniem strzelających, a Prezes omówił niektóre sprawy bieżące.
Pierwsze strzały padły w miocie znajdującym się w rejonie nr 2.
Dzięki sprawnej nagance i pieskom, które nigdy nie odpuszczają Kolega Michał miał okazje oddać strzał do potężnego odyńca, który nie zawahał się po przyjęciu kuli pójść dalej . Zatrzymał go na stałe dopiero Wojtek, który zgodnie ze sztuką przerwał cierpienia niespełna 90 kilogramowego odyńca.
Okazało się ,że sztucerek Michała w kaliberku 308 Win. nie był wystarczająco skuteczny na tak potężne sztuki. Przynajmniej w zaistniałym przypadku
Dzik oczywiście "zaliczony" na konto Michała, ale według ostatnich informacji w szafie pancernej Michała pojawi się niedługo coś mocniejszego ( cokolwiek to może znaczyć).
Po oględzinach znawcy ocenili oręż " kabana" na wyraźny medal. Dzika w tym miocie pozyskał też Mateusz oraz Wojciech Ż.
Następne pędzenie poprowadzono w miocie usytuowanym w rejonie nr 6.
Tutaj wyróżniło się 2 kolegów, którzy zagrozili zrzuceniem w tronu tymczasowego króla polowania.
Darek stanął w dobrym miejscu, tuż przed czołem miotu na bocznej linii. Wszystko, co zostało popędzone na początku musiało przejść obok Darka. , Kolega używał swojej broni do woli, echo strzałów utrzymywało się w miocie przez około godzinę. Na koniec doliczył się jednak ( nie wiedzieć dlaczego ) "tylko" 2 dzików.
Dodatkowo hałas zmieniał marszrutę zwierzyny i nie dochodziły one do czoła miotu, gdzie ochotnicy już czekali. Niestety Darek nie pozwolił żadnemu kabanowi dojść do końca.
Jak to zwykle bywa, pomoc koleżeńska nie zawiodła i Koledzy pomogli zapakować dziki na przyczepę.
Tutaj swojego drugiego dzika pozyskał też Wojtek Ż. oraz 2 gości zaproszonych: Jacek oraz Grzegorz.
Grzesia postawiono na stanowisku uważanym przez wielu za najgorsze z możliwych, czyli w miejscu skąd naganka zaczyna pędzić miot.
Grzesiu jednak wiedział, że stare odyńce wracają na zatropie. Tak też się stało- pod koniec pędzenia.
Stary i dosyć mocny odyniec pokazał komorę pomiędzy drzewami. Grzesiu nie czekał zbyt długo.....
Miot w rejonie nr 12 został popędzony pokojowo i bez większych emocji.
Skromnie nadmienię, że Wojtek Ż. pozyskał również szopa, a Mateusz liska. To wszystko nic nie dało i tak zwane dokładanie lisków, czy innych drapieżców nie zawsze otwiera drogę na podium.
Ostatecznie na pokocie znalazło się 8 dzików, szop i lisek.
Prowadzący polowanie- Leszek- zgodnie z tradycją łowiecką zameldował Prezesowi zakończenie i przedstawił wyniki polowania.
Królem bezapelacyjnie ogłoszono Michała. Wszyscy pozostali szczęśliwcy zostali wicekrólami.
Dodam tylko w ramach formalności, że Zygmunt jak zwykle chodził z koszykiem i rozdawał kolegom jakieś drobiazgi, a później wspólnie z Weroniką uraczyli nas pięknymi sygnałami łowieckimi.
Na koniec jak zwykle wszyscy udali się na posiłek.
Tekst i fotki
Andrzej Sidoruk
Comments