
9 grudnia odbyło się dodatkowe polowanie zbiorowe.
Prowadzący polowanie, Kolega Sławek Szuman poprosił o pomoc w rozprowadzaniu Kolegów: Wojtka Żyłę oraz Andrzeja Sidoruka.
Na zbiórkę przybyło sporo myśliwych, w tym goście zaproszeni : Zuzia Czepiżak, Andrzej Brachmański, Mirosław Lis, Marek Schabikowski, Hubert Nadborski, Ryszard Król oraz Henryk Halczak, który zapewnił zawodowych podkładaczy oraz rewelacyjne psy.
Kolega prowadzący przygotowywał mioty przez 2 tygodnie. Dziki dostały wyraźne polecenia przebywania w tym czasie w określonych rejonach. Dla formalności dodam tylko, że założono obstawienie " Jeziórek" oraz puszczy. Opolowanie tych 2 miotów miało wyraźnie zmniejszyć rozmiar szkód łowieckich na sąsiednich polach oraz zmniejszyć zagrożenie ze strony dzików w temacie ASF, który co prawda jeszcze do nas nie dotarł, ale dmuchamy na zimne.
Podobno nie ma złej pogody dla myśliwego , ale czy zwierzyna też nie zwraca na nią uwagi ?
Okazało się , że zwierzyna nie lubi przebywać w trakcie deszczu w trzcinach i chowa się w innych miejscach. Niestety całą noc poprzedzającą polowanie padało i to dosyć mocno. Każdy, kto nie zabrał butów gumowych nie miał szans na suche stopy i spodnie. Sztandarowy miot ( Jeziórka) składa się w zasadzie z trzcin i innych zarośli, a zaraz po rozpoczęciu pędzenia byliśmy dodatkowo świadkami gwałtownej przemiany pogodowej i każdy zaczął szukać w kieszeniach czegoś do ochrony przed deszczem, który niestety stawał się coraz bardziej uciążliwy. Nawet najlepsze psy Kostii nie potrafiły nic znaleźć, bo po prostu dziki znalazły sobie wcześniej lepsze i bardziej suche legowiska, no może nie do końca wszystkie...
Prowadzący polowanie Sławek w pewnym momencie zaczął męczyć kawałek blachy potocznie zwany cynglem i zmuszał tym samym zamek swojego Vulcana do ruchów posuwisto-zwrotnych. Okazało się, że nie wszystkie dziki wyparowały z miotu przed deszczem i kilka z nich pokazało się w zasięgu wzroku oraz broni Sławka i niektórych Kolegów.
Strzelali także Koledzy Mateusz Czepiżak i Zygmunt Hammerling. Wszystko to jednak w żaden sposób nie przypominało dawnych polowań w tym rejonie.
Ostatecznie po pierwszym miocie mieliśmy 2 dziki pozyskane przez Sławka Szumana i prawie wszyscy przemoczone kurtki i spodnie. Właściciel psów, Kostia zaliczył darmowe pływanie i musiał udać się po nowy strój roboczy. W przedłużonej przerwie niektórzy mogli zmienić przemoczone ubrania.
Drugi miot poprawił nastroje. Deszcz przestawał chwilami padać i w obiektywy lunet zaglądało słońce. Puszcza ugościła nas zdecydowanie lepiej niż poprzednie "Jeziórka".
Sam naliczyłem co najmniej 30 strzałów. Strzelały wszystkie linie. Zrobiło się gorąco. Były dziki, byki, kozy i niewiadomo jakie jeszcze inne zwierzaki. Zawzięte psy wyganiały na zewnątrz wszystko co się ruszało, albo schowało przed deszczem w gęstych zaroślach.
Okazało się jednak , że woda spływająca po przednich soczewkach niektórych lunet celowniczych znacznie zmienia punkt celowania, a tym samym powoduje utrudnienia w celnym strzelaniu. Przynajmniej teoretycznie można tak wytłumaczyć stosunek ilości strzałów do ilości zwierzyny na pokocie.
W puszczy prawie wszyscy widzieli jakieś dziki, a te biegały wzdłuż i wszerz miotu jakby bawiły się w chowanego z myśliwymi stojącymi na liniach.
Ostatecznie w tym miocie pozyskano 5 dzików. Celne strzały zanotowali Koledzy : Sławek Szuman, Marek Schabikowski, Leszek Parandyk, Darek Łuka i Andrzej Sidoruk.
Ochotnikiem do pozyskania największego dzika był w pewnym momencie Kolega Wojtek Żyła, ale po pierwszym strzale do szybko przebiegającego olbrzyma ujrzał kątem oka jakiś dziwny przedmiot poruszający się poniżej lufy. To odwróciło jego uwagę. Przedmiot ten okazał się zbuntowanym magazynkiem Wojtkowego Browninga, który po prostu chciał obejrzeć świat z innej perspektywy niż tylko broń Wojtka. Dodatkowo złośliwość rzeczy martwych kazała mu tak upaść na ziemię, żeby uniemożliwić ponowne załadowanie broni i oddanie jakiegokolwiek strzału. Pudełko rozpadło się na części pierwsze, a dzik olbrzym skorzystał z okazji i oddalił się w nieznanym kierunku.
Święty Hubert stosuje czasami takie manewry, aby uatrakcyjnić polowanie i oszczędzić zwierza. Na szczęście Wojtek ma duże poczucie humoru i długo opowiadał o tym zdarzeniu z uśmiechem na twarzy.
Po przyjeździe na zbiórkę ułożono na pokocie 7 dzików.
Królem polowania ogłoszono Kolegę Sławka Szumana, Wicekrólem został gość zaproszony Kolega Marek Schabikowski, a 3 miejsce na podium zajął Kolega Leszek Parandyk.
Po odegraniu wszystkich sygnałów i oddaniu hołdu upolowanej zwierzynie wszyscy jak zwykle zasiedli za stołami Bursztynówki…
Darz Bór
Tekst i zdjęcia Andrzej Sidoruk