Szóstą zbiorówkę w tym sezonie poprowadził Kolega Wojtek Żyła z pomocą Kolegi Sławka Szumana. 2 grudnia na zbiórce stawiło się 24 myśliwych, w tym kilku gości zaproszonych. Polowanie umiliły nam 2 polujące Diany.
Ambitny plan zakładał opolowanie tzw. Jeziórek oraz kilku innych miotów. Zabezpieczono wszelkie potrzebne rekwizyty oraz niezbędne środki techniczne.
Woda, która ciągle zalewa Jeziórka zmusiła nas do założenia obuwia gumowego. Jest to obowiązkowy element stroju, bez którego można tylko pomarzyć o dotarciu na wyznaczone stanowisko z suchymi skarpetkami. Swoją drogą nie wiem skąd wzięła się nazwa Jeziórka, ale chyba można się tego domyślać.
Woda była wszędzie. Kolega Marek Kaiser kilka razy ugrzązł swoim busem na prostej drodze, ale na szczęście miał na tylnych siedzeniach cały czas pomoc w postaci Kolegów myśliwych, a jeżeli to nie pomagało, Sławek wyciągał z Patrola linę kinetyczną, którą łączył oba auta.
Po rozpoczęciu pędzenia Jeziórek każdy otrzymał dodatkową porcję emocji, tym razem jednak święty Hubert uznał, że poprzednie jeziórkowe polowanie wyczerpało prawie cały limit przyznany na tegoroczny sezon. Wyznaczył więc tylko jednego wycinka, który obudzony z przedpołudniowej drzemki pokazał leniwie swoją sylwetkę i przedefilował przed stanowiskiem Kolegi Sławka Szumana. Sławek oczywiście nie czekał długo i sytuację wykorzystał. Kolega miał dobre stanowisko, bo zaraz potem tropem dziczka podążał niczego nieświadomy mykita, nie muszę pisać co było dalej. Nie zrobiłem zdjęcia tego zwierza , bo był to najbrzydszy lis jakiego widziałem w swojej karierze łowieckiej.
W ten oto sposób zakończyło się pierwsze pędzenie, w którym miało też miejsce dziwne i niecodzienne zdarzenie. Otóż pewien naganiacz miał okazję spotkać wilka ( albo przynajmniej tak mu się wydawało). Cokolwiek to było, napędziło naszemu Koledze tyle strachu, że ten z emocji zaplątał się w gałęzie i ugrzązł w błocie. Wyciąganie kolegi z głębokiego błota spowodowało zniszczenie całkiem niezłych spodni - tutaj dołączam fotkę, bo spodnie były bardzo dobre i całkiem praktyczne.
Następnym miotem zasługującym na uwagę okazał się mieszany lasek znajdujący się w rejonie numer 12. Naganka spotkała tu większą ilość dzików, oddano też kilka strzałów. Tutaj 2 dziki pozyskał gość zaproszony- Kolega Piotr Barczak. Pięknym strzałem do przebiegającego lisa (stałem obok i wszystko widziałem) popisał się Kolega Stanisław Czepiżak. Lisa w pełnym biegu zatrzymał też nasz znajomy z 1 miotu- Kolega Sławek Szuman.
Tym samym uratowano życie wielu zajączkom i innym małym stworzeniom.
Lisy to drapieżniki, a jest ich całkiem dużo. Stosunkowo niedawno dołączyły do tej drapieżnej bandy jenoty, a ostatnio szakale złociste, które powoli zaczynają odwiedzać nasze strony. Nie sposób zapomnieć o wilkach, które - co trzeba koniecznie dodać - znajdują się pod całkowitą ochroną.
Efekty tej zmasowanej działalności objawiają się już wyraźnie w postaci zmniejszonych stanów zwierzyny drobnej i nie tylko. Rzadziej niż kiedyś spotykamy sarny oraz jelenie.
Wracając do naszego spotkania trzeba wspomnieć też o tajnym i nieformalnym, a jednocześnie spontanicznym konkursie na najlepszą czapeczkę myśliwską. Jak widać na zdjęciach Koledzy postarali się i przywdziali swoje najatrakcyjniejsze modele czapek. Do ścisłego finału według tajnej i nieformalnej komisji przeszli Koledzy : Tadziu Kucera oraz Błażej Bartosz . Nie załapał się niestety prowadzący, który próbował coś tam do czapki dodawać ( patrz zdjęcie). Czujna komisja- której składu nikt nie zna- nie dała się jednak nabrać. Czekamy na następne występy- konkurs trwa.
Na tym można właściwie zakończyć sprawozdanie z tego polowania.
Na pokocie znalazły się 3 dziki oraz 3 lisy. Królem polowania został Kolega Sławek Szuman, wicekrólem- Kolega Stanisław Czepiżak.
Trzeba też przypomnieć o kilku strzałach, które nie poskutkowały natychmiastowym podniesieniem zwierza. Takie przypadki, nie po raz pierwszy i ostatni zdarzają się na polowaniach zbiorowych. Moralny obowiązek nakazuje jednak myśliwemu dochodzenie rannej zwierzyny do skutku- tak długo jak tylko jest to możliwe. Po tym polowaniu - podobnie jak i po każdym, jeżeli jest taka potrzeba- prowadzono dodatkowe poszukiwanie postrzałka. Znaleziono 1 dzika, którego podniesiono i odstawiono do chłodni. Najważniejsze, że nie zmarnowano tuszy zwierza.
Na zakończenie polowania zaproszeni goście z zaprzyjaźnionej, zielonogórskiej firmy Gama przekazali na ręce prowadzących drobne upominki.
Po oddaniu hołdu zwierzynie udaliśmy się jak zwykle na posiłek.
Tekst i zdjęcia : Andrzej Sidoruk