top of page

Polowanie Hubertowskie


Tradycyjne polowanie Hubertowskie odbyło się 4 listopada.

Wyjazdy służbowe, zachorowania, zwykłe przeziębienia oraz inne przyczyny spowodowały, że prowadzący polowanie Łowczy Rafał Ślozowski doliczył się na zbiórce 15 Kolegów.

Polowaliśmy więc w 16 strzelb, a raczej sztucerów, bo z dubeltówką już nikt na zbiorówki nie chodzi.

Przy obstawianiu kolejnych miotów prowadzący korzystał z pomocy kilku Kolegów. Pogoda dopisała idealnie, mioty piękne, kolorowe drzewa. Tylko polować i cieszyć się dziką ( dziczą) naturą.

Niestety- święty Hubert nie darzył za bardzo. Owszem, dziki były tu i ówdzie , ale byli też pudlarze co jest rzeczą całkiem naturalną. Prowadzący zabezpieczył i otropił wcześniej zwierzynę, wszędzie było widać świeżo poryte miejsca. Naganka robiła świetną pracę, a Łowczy dwoił się i troił, a nawet momentami był widziany w 4 miejscach jednocześnie. Mimo przepędzenia 9 miotów- co jest swoistym wyczynem- nie trafiliśmy na większą ilość zwierzyny zaplanowanej do odstrzału. Święty Hubert po prostu zabronił tego dnia dzikom wychodzić z miotów ( nie wiemy dlaczego).

Jednak na polowaniu nie tylko o zwierzynę chodzi- udane polowanie to również takie bez dzików i jeleni na rozkładzie. Chodzi o spotkanie, wspólne opowieści i takie tam inne szczegóły...

Był jednak Ktoś, kto potrafił wykorzystać swoją szansę.

Jednym z myśliwych, który może powiedzieć, że miał tego dnia trochę więcej szczęścia i jedynym, który to wykorzystał okazał się Kolega Błażej Gaweł. Potrójny król ( dlaczego potrójny- o tym później) położył na pokot lisa, którego wcześniej widział dokładnie przez 1 sekundę na swoim stanowisku w rejonie numer 7. Ta sekunda wystarczyła na rozpoznanie zwierza, analizę sytuacji, złożenie się do strzału, pociągnięcie za spust, przelot kuli do celu i.....tyle.

Pecha natomiast mieli co niektórzy Koledzy. Darek podczas dojazdu na zbiórkę otrzymał podczas hamowania przed kałużą mocne uderzenie w tylny zderzak od innego, szybkiego użytkownika drogi. Jasiu wjechał w lesie na coś w rodzaju podkowy albo klamry ( nie wiadomo do czego). Skutki tych zdarzeń to poważne uszkodzenie aut oraz wymiana prawie nowej opony. Polowanie to było więc jednym z najbardziej kosztownych w historii. W takiej sytuacji nikt chyba nie powie, że polowanie nie wiąże się z poświęceniem i kosztami.

Po 9 miocie udaliśmy się jak zwykle na stanicę, aby ułożyć pokot, oddać honory zwierzynie, dopełnić innych obowiązków oraz zasiąść do wspólnego posiłku. Sygnały pięknie zagrali w duecie Koledzy: Józef Nowicki oraz Rafał Ślozowski.

Król polowania- Błażej Gaweł otrzymał od prowadzącego 3 medale. Został więc królem, wicekrólem oraz drugim wicekrólem. Pierwszy raz miałem przyjemność oglądać takie rozdanie i bardzo mi się to podobało.

Darz Bór

Tekst Andrzej Sidoruk zdjęcia Andrzej Sidoruk, Wojciech Wittke


bottom of page