Drugie w tym sezonie spotkanie pod tytułem " Złoty Rogacz" odbyło się w dniach 11,12 sierpnia 2018.
W sobotę o godzinie 17 prowadzący polowanie Prezes koła Kol. Maciej Jaśkowski powitał na zbiórce 21 uczestników, w tym 2 koleżanki. Wśród gości zaproszonych znaleźli się : Koleżanka Zofia Nadborska wraz z mężem Czesławem, Koleżanka Zuzia Czepiżak, Kolega Karol Skrzetuski oraz Kolega Henryk Halczak. Pogoda dopisała jak na zamówienie, wszystkie rejony - jest ich 22 - zostały wylosowane i obsadzone.
W celu umilenia pobytu w łowisku Kolega Czesław Nadborski obdarował wszystkich obecnych własnoręcznie wykonaną konserwą dziczą. Kolega Zygmunt Hammerling tradycyjnie już rozdał wszystkim krople od Świętego Huberta opakowane w gustowną buteleczkę. Całość - można powiedzieć- stanowiła całkiem praktyczny zestaw.
Kolega Maciej wręczył medalistom poprzedniego Złotego Rogacza zaległe statuetki- Nie przyjechała Koleżanka Iwona, która pozyskała poprzedniego złotego rogacza, ale wicekrólowie: Andrzej Jaśkowski, Wojciech Wittke oraz Maciej Jaśkowski pozowali do fotki ze swoimi trofeami, a Zuzia Czepiżak otrzymała wyróżnienie za odstrzał drapieżnika.
Ze względu na dobrą pogodę i brak chmur po zbiórce zostało jeszcze trochę czasu na rozmowy i ustalenia, który został wykorzystany do końca.
Na ambonie, podczas oczekiwania na swojego rogacza słyszałem kilka strzałów, co oznaczało niewątpliwie udany pokot, a to zawsze cieszy każdego myśliwego. Niestety u mnie cisza i rogacze w okolicy mojej ambony dostały chyba ostrzeżenie lub ktoś podrzucił im kalendarz imprez myśliwskich.
Może to niewiarygodne, ale kiedy zaczyna się okres ochronny na dany gatunek zwierzyny to raptem zaczyna ona wychodzić wprost pod nogi myśliwych bez żadnego strachu i paraduje w biały dzień wzdłuż i wszerz całego pola jakby rzeczywiście miała jakieś wiadomości na temat okresów ochronnych. Odwrotnie jest podczas okresu polowań.
Tak , czy inaczej kilka rogaczy zapomniało o tym i już wieczorem można było ułożyć całkiem niezły pokot, do którego dołączył jeszcze dzik oraz lis.
Nie trafiliśmy na księżyc, więc prawie wszyscy znaleźli się po zmroku na "Bursztynówce" w celu ustalenia planów na poranek oraz degustacji posiłków, które zabezpieczyła na całą imprezę Firma "Nadlas" Państwa Nadborskich , a były to różne specjały wykonane fachową ręką: szaszłyki , kiełbaski, pieczenie oraz inne przysmaki.
Dowództwo nad nocnym grillem przejął gość - Henryk Halczak, który po założeniu specjalnego ubranka grillowego sprawiedliwie rozdzielał poszczególne kąski.
Poranne wyjście w łowisko przyniosło jeszcze 3 rogacze oraz 1 lisa.
Ostatecznie na pokocie ułożono 7 rogaczy, 1 dzika oraz 2 lisy. Pokot całkiem okazały, a rogacze ciekawe.
Najładniejszy, a zarazem złoty okazał się rogacz pozyskany przez gościa, Kolegę Karola Skrzetuskiego . Gratulacje !
Rogacze pozyskali również : Czesław Nadborski ( wicekról ), Maciej Jaśkowski ( wicekról), Marek Kaiser, Błażej Gaweł, Michał Jaśkowski oraz piszący te słowa Andrzej Sidoruk.
Dzika spotkał w łowisku i zaprosił na pokot Kolega Wojtek Wittke, a lisy pozyskali Koledzy Rafał oraz Dawid Radziccy. Wszystkim również gratulujemy.
Po zakończeniu części oficjalnej udaliśmy się na dalszą degustację wyrobów przygotowanych przez państwa Nadborskich i ich firmę oraz innych specjałów w tym pysznego ciasta, którego smak doskonale pamiętam również z poczęstunków na każdym polowaniu zbiorowym.
Grill został przejęty przez Darka Łukę, który podobnie jak poprzednik zadbał wzorowo o wszystkich.
Podczas ożywionych dyskusji Kolega Czesław Nadborski udzielił ciekawego i jak się później okazało całkiem efektywnego kursu wabienia rogaczy za pomocą wabika.
Kolega Czesław demonstrował kolegom na świeżym powietrzu jakie dźwięki można wydobywać z wabika, ale zapomniał o tym ,że "Bursztynówka" znajduje się praktycznie w samym środku obwodu, a rogacze nie poszły jeszcze spać. Musicie sobie wyobrazić realność i kunszt tego wabienia a także zdziwienie rogacza, który ledwo co wyhamował przed ogrodzeniem ( prawdopodobnie zobaczył je w ostatniej chwili). Nie zważając na obecność ludzi dosyć długo domagał się widzenia z kozą.
Nawiasem mówiąc Kolega Maciej - jak sam przyznał na zbiórce- zawdzięcza pozyskanie swojego rogacza, którego ledwo co zobaczył z kilometra w swojej lornetce, właśnie umiejętnościom wabiarskim Kolegi Czesława.
W miłej atmosferze dotrwaliśmy do końca imprezy i czekamy już na następną.
Darz Bór
Tekst i zdjęcia Andrzej Sidoruk